poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Prolog

Ludzkość zawsze miała talent do niszczenia wszystkiego co się da, ale zawsze miała jakiś sensowny argument. Wycinała lasy, aby zdobyć drewno, na przykład na opał lub do budowy domów. Przekopywała się przez góry, aby zbudować tunel umożliwiający przedostanie się pod nią w ciągu kilku minut zamiast tracić czas na wspinanie się. Zabijała siebie samą za pomocą różnych "cudów techniki", które były kompletnie niepotrzebne. Rozwalała to, co sama zbudowała, z takiej Warszawy czy Manili do 1945 roku prawie nic nie zostało1. Tu jednak też miała powód, a mianowicie "zniszczyć tych złych".

Wojna jakby nie potrzeć to w końcu normalna rzecz. W całej naszej historii nie było dnia, aby na jakiejś części planety osobnik homo sapiens nie próbował uśmiercić drugiego przedstawiciela swojego gatunku. Ale i tak zawsze znalazł się jakiś argument: "bo oni są bogatsi", "bo oni mają czegoś czego my nie mamy", "bo oni są źli i trzeba ich powstrzymać", "bo oni są od nas gorsi i nie powinni istnieć"... Powód znalazł się zawsze, lecz poza jednym przypadkiem.

Pewnego dnia 2013 roku człowiek postanowił się unicestwić. Tak po prostu. Nikt mu nie kazał, ale on to zrobił. Dlaczego? Bo powoli niszczył Ziemię i całe życie na niej? Tak by pewnie chciała matka natura, ale człowiek wcale nie patrzył na inne stworzenia. A może Bóg osobiście nim pokierował, aby w końcu spełnić to, co Jan przepowiedział w swojej Apokalipsie? Niektórzy w to wierzą. Jeśli mają rację i było to dziełem Jahwe, Allaha, czy jakkolwiek Jego człowiek by nie nazwał, to coś się temu Bogu chyba nie udało. Jeśli faktycznie prawie dwie dekady temu nastąpił Armagedon i Sąd Ostateczny, to dlaczego wciąż wiedziemy życie 30 metrów pod radioaktywnym pustkowiem i wciąż oddychamy mieszanką azotu, tlenu, i innych pierwiastków w stanie gazowym?

Ja tam jestem realistą i myślę, że człowiek sam sobie to zrobił. Tylko cały czas nie potrafię pojąć dlaczego? Źle nam się tam żyło? Przecież przeciwnie, życie na powierzchni było wspaniałe. Pamiętam, jak pięknie było opalać się latem na plaży, jak przyjemnie jeździło się zimą na nartach. Może po prostu ktoś w idealnie skrojonym garniturze niosąc kubek z kawą poparzył się i przez przypadek nacisnął mały czerwony guzik na biurku? Tak też mogło być...

Tak nie można żyć. Bez słońca. Bez prawdziwego światła. Bez świeżego powietrza. Tak się dłużej nie da... Muszę to odzyskać. MUSZĘ. I uda mi się. UDA. W końcu... jak mogłoby mi się nie udać? Jestem jednym z najmądrzejszych ludzi na świecie. A do tego mieszkam w najlepszym z możliwych miejsc w całej tej norze. Przecież musi mi się udać...

- Profesorze Schaeffer - zza zamkniętych drzwi dobiegł głos - naczelnik Grodu pana wzywa. Chyba chodzi o pańską żonę.
--------------------------------------------------------------------------------------------
1 Warszawa i Manila to dwa najbardziej zniszczone miasta podczas II wojny światowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz